english  -  deutsch 
Strona główna
Planowane wyprawy
Forum dyskusyjne
Dzienniki podróży
Mapy podróżnika
Galeria fotografii
Chat podróżnika
Najciekawsze linki

english
deutsch




WOKÓŁ INDOCHIN
Tajlandia - Kambodża - Wietnam - Laos - Tajlandia
(2004)

Aleksander Stal

Delta Mekongu


1 luty 2004 - Delta Mekongu, Wietnam

    Godz. 7.40 wyjazd spod biura. Biuro oczywiście znajduje się za rogiem.Delta Mekongu Ok 11 wysadzają nas z autokaru w Cai Be. Nie omija nas tradycyjny pokaz robienia ryżowego popcornu, ryżowych ciasteczek i ryżowego papieru. Później szybko, szybko - bo czas goni - płyniemy zobaczyć pływający targ. Targ owocowyChyba się spóźniliśmy, mamy nieodparte wrażenie, że targ odpłynął, a nam zostało do oglądania to, co się zwinąć nie zdążyło. Gdyby Pan przewodnik, nie zaznaczył wyraźnie, ze to co mijamy to właśnie jest targ - nie zauważylibyśmy. Później tradycyjny wietnamski obiad i wycieczka na rowerach po okolicy. Kolejna atrakcja to pokaz tradycyjnego Sprzedawczyni kurczakówwyrobu wietnamskich doniczek wysyłanych później za morze. Jeszcze tylko targ na ladzie i wracamy do Sajgonu. Gdyby nie ten targ śródlądowy to uznalibyśmy dzień za średnio udany. Z perspektywy czasu, którego my nie mamy , uznajemy wersję dwudniową z dżunglą i polami ryżowymi za zdecydowanie lepszą. Do Sajgonu wracamy autobusem - jesteśmy pod hostelem ok 19. Wieczorem kupujemy na rano biletu do tuneli Wietkongu w Cu Chi i na wieczór bilet Hanoi w przesiadkami po drodze. Pakiet kosztował nas 48$ dla dwóch.


2 luty 2004 - Sajgon (Ho Chi Min), Wietnam)

    Rano przyjeżdża do nas pod hotel pan z biura podroży, Tunele Wietkonguw którym zakupiliśmy wczoraj bilety - porządna firma. Chyba dobrze zrobiliśmy zmieniając operatora. W bardziej kameralnym niż wczoraj gronie jedziemy 50 km za Ho Chi Min City do Cu Chi oglądać tunele wietkongu. Pan przewodnik okazał się być gawędziarzem. Nie ominął nas propagandowy film i przeszliśmy do rzeczy. Tunele podobno mają 200 km długości. Szerokość, a zwłaszcza wysokość tunelu, a także wejścia do nich są mikro. Podobno specjalnie dla turystów zostały poszerzone, tak, czy owak rzucili nas dosłownie na kolana. Zagwarantowano nam spacer tunelem. SaigonWidzieliśmy ledwie kilkadziesiąt metrów, o ile w ogóle można powiedzieć, że my tam w środku cos widzieliśmy - bo poza tym, ze ciasno to jeszcze ciemno było. No i jeszcze atakowały nas w ciemnościach nietoperze - ale one jedzą tylko komary i owoce. O 14 byliśmy znów w Sajgonie. Plecaki zabraliśmy już z hotelu i zostawiliśmy w biurze podroży. Autobus odjeżdża o 8:30 mieliśmy sporo czasu, żeby pochodzić połazić po okolicy i trochę się między motorami i motorowerami poprzeciskać. Trafiliśmy do sklepu z elektroniką, coś jak Makro, tu wcale nie jest taniej niż u nas.


3 luty 2004 - Nha Thrang, Wietnam

    Autobus był na tyle duży i na tyle pusty, ze każdy mógł usiąść, gdzie chciał i wyspać się jako tako korzystając z dwóch miejsc (coś z cyklu IL 96). Nha Thrang - pagoda Long SonDo Nha Trang przyjechaliśmy z 2 godzinnym opóźnieniem - na miejscu byliśmy o godz. 9 po przejechaniu 433 km w 11 godz. rytuał rozwożenia po hotelach był krotki, bo i nie bardzo było kogo po tych hotelach rozwozić. My wyjeżdżamy z Nha Thrang jeszcze tego samego dnia wieczorem. Skoro już jesteśmy w tym kurorcie idziemy spojrzeć na morze - plaża długa, coś wąska przy tym zurbanizowana - promenada, knajpki itd. Zrobiliśmy sobie spacer po mieście poszukując skutera do wynajęcia. Trafiliśmy na targ. Nic trudnego trafić na bazar w tym kraju, praktycznie w każdym miejscu, w którym byliśmy wcześniej, czy później znajdowaliśmy bazar, ale ten tym się różni od pozostałych, ze ma w ofercie owoce morze. Skuter wypożyczamy w miejscu, z którego zaczęliśmy poszukiwania, czyli w agencji turystycznej. Płacimy 50.000D za 6h, czyli do zmroku. Nha Trang - lekcja WF na plaży Jedziemy oglądać pagodę Long Son, miejsca gdzie 14-metrowy Budda patrzy na wschód - jest to symbol Nha Thrang. Mamy motor więc robimy sobie wycieczkę wzdłuż plaży. Widać, że miasto się rozbudowuje, nad morzem budują nowe hotele, konstruują także szeroka asfaltową promenadę. Znajdujemy knajpę, ale wydaje nam się drogo - 35tys D za rybę (2$) i rezygnujemy. Wracamy do miasta oglądając naturalny port, osłonięty laguna od morza. W mieście jeszcze drożej. Zaglądamy do nadmorskiego resortu - full wypas, pani gra na drucie, stawy, mostki - nawet nie pytamy o ceny. Alek kąpie się w morzu - więcej okazji na wykąpanie się w morzu w tej podróży może już nie być. Nha Thrang - restauracja Wracamy do knajpy nad morzem. Okazuje się, że knajpa ma magazyn pod podłogą. W basenach nieświadome swego losu żyją tam kraby, małże, ryby. Zamawiamy z karty zupę z krabów, rybę oraz kraby w sosie słodko-kwaśnym oraz piwo. Dlaczego oni tu nie przynoszą piwa od razu, tylko razem z jedzeniem? Pan przyniósł zupkę (wbitego żółtka nie zjedliśmy ), a rybkę przysmażył na grillu, wkrótce też na stole wylądowały okazałe kraby w całości. Do krabów pozostałe akcesoria - kleszczyki, haczyki. Kelner chciał nas nawet zaprosić do siebie do domu na kolacje, ale niestety wieczorem wyjeżdżamy dalej i nie możemy skorzystać z zaproszenia. Wracamy do biura - a pan od motorka niecierpliwie nas wypatruje, czy czasem jego skuterkowi pozbawionemu hamulców i obowiązkowego klaksonu, czasem coś się nie stało. Kupujemy tuż przed odjazdem wegetariański ryż za 6000D - owoce morza były dobre, ale porcje głodowe i czuć było "malizną". Luksusy się kończą. Podstawiony autokar jest zapchany pod sam sufit. Siedzenia nie rozkładają się - madejowe łoże. Myśleliśmy, ze większość ludzi "indochińską pętle" robi zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Okazuje się, ze nie na tym odcinku. 530km spania w pozycji na baczność przed nami.


4 luty 2004 - Hoi An -Hue, Wietnam

    Planowych 12 godzin jazdy za nami. Główną atrakcją Hoi An to zakłady krawieckie i odległe o 25km ruiny starożytnego miasta My Son (IV-XIIw). Pora sucha zaczyna płatać nam figle. Niebo spowijają chmury. Za transport do My Son płacimy 2$. Bilety kupujemy w agencji turystycznej. O 8 wyjeżdżamy. My Son My Son otoczone jest wzgórzami, a wzgórza spowijają chmury. Co ciekawe jeden z zabytków tej perełki architektury trafiła w 1969r bomba "wuja Sama" niosącego pokój światu. Ruiny bardzo ładnie komponują się z otaczającymi go wzgórzami porośniętymi gęstym, tropikalnym lasem. Wejściówka 50.000D, którymi nie dysponowaliśmy, Zapłaciliśmy więc w twardej walucie 3,5$ od osoby. Opłaca się tutaj mieć miejscową walutę, gdyż w sklepach liczą sobie 1500D/1$, a kurs kantorowy to 1600D/1$. My Son O 1 byliśmy z powrotem w Hoi An. Jemy zupkę z makaronem i wołowiną, czyli nudle, za które przepłacamy jako obcokrajowcy (15.000D za porcję). O 14 odjeżdżamy autobusem do Hue. Różnica w odległości w poziomie to 140km, a w pionie trudno powiedzieć, ale jedzie się przez przełęcz na wysokości 417m npm. widząc w niedalekiej odległości morze. Niestety widok ten w pewnym momencie został przysłonięty przez gęste chmury, które całkowicie spowiły przełęcz. Zapewne w bezchmurne dni widok z tego miejsca zapiera dech w piersiach... Po 4 godzinach jazdy jesteśmy w Hue. Mamy alternatywę - albo nocleg w tzw. dormitory (czytaj wieloosobowa sala) za 2$ od osoby lub hotelik z TV i osobna łazienką z ciepłą woda za 6$. Stawiamy na to drugie. Klimat w tej części Wietnamu jest już inny. Temperatura spadła i troszku mży.


Poprzednia strona 1 2 3 4 5 Następna strona

Zobacz także fotografie z tej wyprawy w dziale
Galeria fotografii.  

www.podroznik.com

Wszelkie materiały zamieszczone w tym serwisie nie mogą być publikowane oraz rozpowszechniane bez wcześniejszej zgody właściciela. Wszelkie materiały zamieszczone w tym serwisie przez użytkowaników internetu nie mogą być rozpowszechniane bez ich wcześniejszej zgody.
   





Linki sponsorowane:

Odszkodowania Wrocław

Kancelaria Prawna Opole

PHU PRO-klima







Szukasz ciekawych wiadomości?

Chcesz się podzielić wrażeniami?

Szukasz towarzysza na wyprawę?


Wejdź na

Forum Dyskusyjne.

Logo listy dyskusyjnej




Jeżeli jesteś w podróży i masz możliwość skorzystania z internetu wejdź na zakładkę

Chat,

aby porozmawiać   on-line z bliskimi.


 (C) 2002 www.podroznik.com hosted bywww.adwokat.opole.pl