Jordania
27.08-05.09.2002
Aleksander
Stal
JORDANIA 2002 –
KAŻDY MOŻE PRZEŻYĆ PRZYGODĘ ZA NIEWIELKIE PIENIĄDZE.
Podróże
z plecakiem to była moja specjalność podczas studiów. Kilka lat od ukończenia
studiów minęło, a mnie po głowie cały czas chodziły wyprawy do ciekawych
zakątków świata.
Moją inspiracją do wyjazdu
do Jordanii był mój kolega z pracy – Amin, Palestyńczyk mieszkający w
Jordanii. Podczas jednej z rozmów Amin stwierdził, że jedzie odwiedzić swoją
rodzinę, na co ja bez zastanowienia odparłem, ku zaskoczenia Amina, że go tam
odwiedzę.
Jak rzekłem tak zrobiłem.
Dwa tygodnie przed planowanym wylotem kupiłem bilet lotniczy Alitalia za 1900zł,
a także nawiązałem kontakt internetowy z osobą z Polski, która także w tym
czasie się wybierała na Bliski Wschód.
27/28.08.2002
Po nocnym locie z przesiadką
w Mediolanie ląduję o 4 rano w Ammanie, gdzie na lotnisku czeka na mnie Amin.
29.08.2002
Amin wynajął kawalerkę na
Istiklali, z której ja korzystałem. O godz. 8.15 wyruszyłem Sevice-Taxi, w
kierunku dworca autobusowego za 0,2JD.
Service-Taxi to rodzaj taksówki,
która kursuje tylko na wyznaczonej trasie, zatrzymuje się na okrzyk „Taxi”
i zabiera do środka tylu pasażerów, ile do samochodu się zmieści. Jest to
bardzo ciekawa forma przemieszczania się – co chwilę taxi staje, zabiera
nowych pasazerów, by za chwilę
innych wysadzić.
Wsiadam we wskazany minibus
do miejscowości Madaba, znanej z mozajek. Pewna trudność w znalezieniu właściwego
środka transportu polega na tym, iż zarówno trasa taksówek jak i minibusów
(także nazywanych service) jest opisana na tabliczce jedynie po arabsku.
Za 0,25JD
po 40min minubus dowozi mnie do Madaby, gdzie na dworcu podchodzi kilu
taksówkarzy oferując trasę przez Madabę do Mt Nebo i nad Morze Martwe za
15JD, a po negocjacjach za 12JD. Ja postanawiam samodzielnie zwiedzić te
miejsca i spacerkiem udaję się klasztoru św. Jerzego, gdzie znajduje się
znana mozaika z mapą Palestyny. Następnie wsiadam w minibus, który wysadza
mnie 4km od Mt Nebo. Ten dystans idę na piechotę w szczerym słońcu,
okoliczni mieszkańcy co chwilę mnie pozdrawiają.
Mt Nebo to domniemane
miejsce śmierci Mojżesza, które odwiedził Papeż w 2000r. Z tego miejsca
rozciąga się wspaniały widok na Morze Martwe oraz terytoria palestyńskie
znajdujące się pod okupacją izraelską. Następnie łąpię taksówkę, która
za 6JD zawozi mnie nad Morze Martwe do ośrodka Hotel Rest House, gdzie za wejście
płaci się 4JD, ale w zamian otrzymuje się darmowy prysznic, przebieralnię
oraz parasole na dość brudnej plaży.
Pływam jak korek na wodzie
przez kilka minut uważają, aby choć kropla wody nie przedostała się do
moich oczu. Wiem czym to grozi – widziałem kilka chwil wcześniej jak Jordańczyk
sprintem biegł do kranu ze słodka wodą, aby przemyć żrącą wodę z oczu.
Niestety obiecywany przez
obsługę ośrodka autobus nie nadjechał, więc zmuszony byłem łapać stopa.
Dosłownie już po kilku minutach zatrzymuje się minivan, a
wąsaty Jordańczyk oferuje się powieźć mnie aż pod sam dom do Ammanu.
Nawet nie chciał jednego dinara!
Po powrocie do Ammanu, okazało
się, że Monika i Mariusz dojechali już z Damaszku, tak więc ekipa jest w
komplecie.
30.08.2002
Jest piątek. Dziś jedziemy
do Petry. Pobudka o 7.15. W piątki autobusy państwowe Jett z dworca Abdali nie
kursują, więc jedziemy service-taxi na dworzec autobusowy Widhtu. Tutaj
czekamy przez godzinę, aż nasz minibus do Wadi Musa zapełni się pasażerami.
W międzyczasie przychodzą liczni sprzedawcy przeraźliwie słodkiej herbaty.
Wreszcie ruszamy. Autobus
mknie jak oszalały przy głośnej arabskiej muzyce i w ciągu dwóch godzin
dojeżdżamy do Wadi Musa. Już po wyjściu z busa jesteśmy osaczeni przez
reklamujących zalety swojego hotelu Jordańczyków. My grzecznie, ale stanowczo
dziękujemy i szukamy hotelu na własną rękę. 20m od centralnego punktu Wadi
Musa – czyli ronda znajdujemy bardzo schludny hotelik turystyczny – Sabaa’
Hotel, gdzie po targowaniu otrzymujemy 3-osobowy pokój z prysznicem, z darmowym
dojazdem do Petry, za 2JD za osobę. Po krótkim posiłku (ryż i kofta, czyli
mięsne pulpeciki – 1,5JD), jedziemy do Petry.
Nasze wiadomości się
potwierdziły – ceny biletów do Petry znacznie spadły i za 7.25JD kupujemy
studencki bilet 2-dniowy. Pierwszy kilometr za bramą wejściową pokonuje się
kamienistą drogą, która przechodzi w cudowny Siq, czyli korytarz między
dwiema ścianami skał, który po 1km otwiera się niespodziewanie na skarbiec,
czyli najczęściej fotografowany zabytek Petry. Zwiedzamy Petrę do późnego
zmroku docierając do rzadko odwiedzanego, aczkolwiek cudownie położonego
Klasztoru, do którego wchodzi się po ponad 800 stopniach skalnych.
31.08.2002
Leniuchujemy do 9.30 i po
szybkim śniadaniu idziemy na piechotę do Petry. Po wyjściu z Siq postanawiamy
wspiąć się schodami skalnymi na lewo od Skarbca. Po przedarciu się przez
niezliczone chaszcze, dostajemy się na szczyty Petry, którymi w wielkim
ukropie przemierzamy bite 6 godzin podziwiając cudowną panoramę Petry.
Docieraliśmy do miejsc, gdzie turyści nie dochodzą, spotykaliśmy na szlaku
ślady Beduinów mieszkających w małych grotach skalnych lub też w
niewielkich pieczarach z usypanych kamieni. Przypadkowo spotkany Beduin wypasający
kozy pomaga nam odnaleźć właściwe zejście do Amfiteatru, inni Beduini podwożą
nas swoim Jeepem i tak wielce zmęczeni docieramy do z powrotem do miejsca wyjścia
– bramy wejściowej.
01.09.2002
Planowo o 6.00 rano podjeżdża
na rondo minibus jadący do Wadi Rum, małej osady beduińskiej leżącej u bram
jednej z najpiękniejszych pustyń świata – pustyni Wadi Rum, osławionej
przez Lawrence’a z Arabii. Po 2 godzinach jazdy za 2JD docieramy na miejsce.
Miejscowi Beduini jednak nie podchodzą do nas, czym jesteśmy bardzo zdziwieni.
Po zagadnięciu jednego z nich o cenę 2-dniowego wypadu Jeepem na pustynię z
noclegiem i jedzeniem on podaje zaporową cenę 45JD za 1 dzień. My idziemy
dalej, ale widzimy że on skrada się za nami i gdy tylko znikamy z oczu jego
kompanom on ponownie podchodzi twierdząc, że przy kolegach nie mógł podać
innej ceny, ale jest gotów targować się. No i skończyło się na 45JD za dwa
dni, z noclegiem i kolacją na pustyni od naszej trójki.
Nasz przewodnik nazywał się
Aid Dessan, miał 32 lata, młodą żonę, 4-miesięczną córreczkę i jeździł
najstarszym w osadzie 30-letnim Land Roverem. Po krótkim poczęstunku herbatą
w jego domu jedziemy na pustynię. Ogładamy źródło Lawrence’a (wspaniała
panorama pustynii, piękne miejsce do robienia fotografii), potem jedziemy do
kanionu, gdzie wspinamy się po skałkach, dalej Mały Łuk, Średni Łuk. Spożywamy
lunch i beduińską herbatę w cieniu skał, dalej odwiedzamy dom Lawrence’a
(kupa kamieni), oglądamy skalne inskrypcje Nabetejczyków (oryginalne?),
wreszcie Wydmy Piaskowe i odjeżdżamy do naszego miejsca gdzie będziemy spać.
Aid jedzie do domu po
prowiant, a my w tym czasie wspinamy się po skałkach szukając najlepszego
miejsca do oglądania zachodu słońca. Wreszcie jest zachód słońca –
pycha. Potem jemy wyborną kolację – kurczak z grilla z jogurtem. Nadszedł
zmrok, Aid odśpiewuje modły a my wsłuchani w jego śpiew podziwiamy gwiazdy,
które jak gdyby miały za chwilę spaść z góry na nas. Spaliśmy w śpiworach
na piasku, ale nikt się nie skarżył na zimno.
02.09.2002
Pobudka o 6.00 rano.
Spieszymy się, aby zdążyć na 7.00 na jedyny minibus jadący do Aqaby. Bus
odjeżdża o 8.00 i za 1,5JD po 2,5 godzinie jazdy jesteśmy w Aqabie. Na dworcu
jak zwykle zaczepiają nas taksówkarze pytający się czy nie chcemy jechać do
Eliatu lub Arabii Saudyjskiej. Oglądamy hotele Jordan Flower oraz Petra Hotel i
decydujemy się na ten ostatni, gdzie za 8JD mamy pokój 3-osobowy. Nocleg na
dachu kosztował 2JD/1 osobę, więc zdecydowaliśmy się na pokój.
Minibusem za
0,5JD jedziemy ok. 10km do Royal Diving Center. Wejście horendalnie
drogie – 5JD/osobę. W zamian basen, bar z piwem, leżaki, parasole, czysta
plaża, no i piękna, nie zniszczona rafa, która rafę w Hurgadzie bije o głowę.
Zanurzając głowę pod wodę widzisz od razu Lion Fish, ktorą w Hurgadzie
trzeba długo szukać.
Wracając do domu łapiemy
stopa. Zatrzymuje się olbrzymia ciężarówka przewożąca ropę z Iraku do
Syrii. Kierowca zaprasza nas na herbatkę, którą przyrządza na parkingu dla
ciężarówek. Wymiana adresów – mówi, że nas odwiedzi w Polsce (sic!)
Po powrocie do hotelu
spotykamy natchnionego Amerykanina, który już od 1,5 roku jedzie na rowerze
dookoła świata i szuka swojego kompana, który na pustyni nie wytrzymał jego
tempa i został z tyłu.
03.09.2002
Rano zakupy w Safeway
(prawdziwy supermarket z niskimi cenami, gdzie o dziwo nie trzeba się targować),
potem byczenie cały dzień na plaży w Royal Diving Center. Chciałem ponurkować
z akwelungiem, ale niestety pomiędzy nurkowaniem a powrotem do Ammanu musi być
minimum 24 godz. odstępu czasu (duża różnica wysokości). Wracamy do Aqaby
stopem z Jordańczykiem wielkim starym Jeepem GMC.
04.09.2002
O 7.00 wracamy autobusem
JETT do Ammanu. Przejeżdżaliśmy wzdłuż Morza Martwego, jednak kierowca nie
chciał wysadzić Moniki i Mariusza (autobus kursowy). Moi przyjaciele wracają
więc z Ammanu nad Morze Martwe i dalej jadą do Damaszku, a ja jadę minibusem
do Jerash. Wcześniej zostawiam plecak na cały dzień w małym hoteliku na
recepcji.
Minibus do Jerash odjeżdża
co moment z dworca koło amfiteatru w Ammanie. Należy wysiąść w Jerash przy
centrum turystycznym – znów dzięki obniżce biletów oszczędzam. Ruiny
imponujące – zwiedzenie zajmuje do 2 godzin. Po obejrzeniu ruin warto udać
się do miasta, gdzie można taniej niż w Ammanie zakupić prezenty. Po
powrocie do Ammanu włóczę się do 23.00. Wcześniej się upewniłem, że
autobus dowożący pasażerów na lotnisko jeździ przez całą noc. Gdy tylko
dotarłem ma przystanek autobusowy na Abdali, taksówkarze oblegli mnie
przekonując, że żaden autobus już nie jeździ, a oni podwiozą mnie
okazyjnie za 20JD. Byłem na to przygotowany i śmiałem się im w twarz do
rozpuku. No i rzeczywiście autobus przyjechał 23.30 i za 1,5JD dowiózł mnie
na lotnisko, skąd przez Mediolan wróciłem szczęśliwie do Warszawy.
Wszelkie materiały zamieszczone w tym serwisie nie mogą być publikowane oraz rozpowszechniane bez wcześniejszej zgody właściciela. Wszelkie materiały zamieszczone w tym serwisie przez użytkowaników internetu nie mogą być rozpowszechniane bez ich wcześniejszej zgody.
|
|
|